W czwartek, 23 czerwca odbyło się webinarium Prasowej Akademii Pieniądza dotyczące fake newsów i dezinformacji.
Podczas spotkania red. serwisu Fake Hunter PAP Anna Gwozdowska, która profesjonalnie zajmuje się walką z fake newsami zwróciła uwagę, że jeszcze kilkanaście lat temu fałszywe informacje nie były tak dużym problemem jak obecnie. Jej zdaniem pojawienie się mediów społecznościowych przyspieszyło obieg nieprawdziwych informacji, a tym samym przyczyniło się do rozwoju fake newsów.
"Łowca fake newsów nie szuka już więc tylko manipulacji cytatami czy statystykami. Fake newsem mogą być dziś np. zmontowane zdjęcia, w taki sposób, że fotografie z przeszłości służą za komentarz współczesnych zdarzeń. W błąd coraz częściej wprowadzają także zmanipulowane filmy, wykorzystujące trudności w dotarciu do źródeł publikacji" – tłumaczyła ekspertka.
Odnosząc się do sposobów wyławiania fake newsów z morza informacji wskazała, że są one podobne, bez względu na to, czy mamy do czynienia z manipulacjami gospodarczymi, politycznymi czy nawet naukowymi.
Jak zaznaczyła, na początek trzeba się też zastanowić, gdzie szukać fake newsów. "Przed wybuchem wojny na Ukrainie wystarczyło zajrzeć na adresowane do polskiego odbiorcy strony rosyjskich portali i serwisów informacyjnych. Dziś, kiedy zostały one w większości zablokowane, jednym z głównych kanałów informacyjnych, którym posługuje się Kreml są media społecznościowe" – zauważyła Gwozdowska .
Jako przykład wskazała Twitter, gdzie uwagę zwracają profile założone albo w trakcie trwania pandemii albo niedawno, czasem nawet już po wybuchu wojny. Są to konta, które czesto najpierw rozpowszechniały informacje o tematyce antyszczepionkowej, a teraz przerzuciły się na agresywne treści antyukraińskie.
"Podejrzenia może też np. budzić fakt, że jakiś profil ma niewielu obserwujących, a w zamieszczanych na nim komentarzach zdarzają się wyraźne błędy językowe sugerujące narodowość autora" – podkreśliła Gwozdowska.
Jednym z klasycznych fake newsów z obszaru gospodarki, którego celem było podważanie sensu pomocy uchodźcom wojennym z Ukrainy i antagonizującym Polaków z Ukraińcami były tweety oskarżające NBP, że w ramach pomocy uchodźcom wymieni ukraińskie hrywny na złote w stosunku 1:1.
"Biorąc pod uwagę słaby kurs ukraińskiej waluty, rzeczywiście mogłoby to oburzyć wielu Polaków - gdyby oczywiście było prawdą - i zniechęcić do pomocy uchodźcom" – zauważyła Gwozdowska.
Tymczasem jak wskazała ekspert, popularność tego typu tweetów była w sieci spora. Tymczasem, według zasad fact-checkingu stosowanych np. przez dziennikarzy Reutersa, to duży zasięg fałszywych informacji i ich społeczna szkodliwość powinny przesądzać, że temat nadaje się do sprawdzenia.
"Ważne jest także to, aby już na początku ocenić, czy mamy do czynienia ze zwykłą opinią, do której każdy ma przecież prawo, czy jednak ze zmanipulowaną informacją, którą podaje się dalej z zamiarem wprowadzenia innych w błąd" – dodała Gwozdowska.
Więcej na temat najpopularniejszych strategii dezinformacji i metod walki z nimi można dowiedzieć z wykładu udostępnionego na platformie akademia.pap.pl dla zarejestrowanych uczestników Prasowej Akademii Pieniądza.